Ostatnio głośno jest o jutrzejszym końcu świata. Pomijając fakt że Majowie nie liczyli lat od Chrystusa (czyt. naszej ery) to wizja końca świata i tak jest w pewnym sensie traumatyczna i inspirująca. Może pochwalicie się co byście zrobili gdyby taki koniec rzeczywiście miał miejsce. Co szalonego, głupiego, romantycznego bądź niezwykłego chcielibyście zrobić a na co nigdy nie starczyło wam odwagi? Może to jak byście chcieli spędzić tą ostatnią chwilę?

Ja na ten przykład poszukałbym najwygodniejszego fotela. Ustawiłbym go na samym środku rynku w Katowicach. Odpaliłbym ostatniego papierosa i ze słynnym cytatem "Asstalavista madeeeeerrrrrr fakeeeerrrrrsssssss" na ustach, przyglądał się całemu show w pierwszym rzędzie.

Przy fragmencie z "Astalavista" padłam XD

Nie no, szczerze? Ja nie wiem, co mogłabym począć w dzień Końca. Mam dziwne odczucie, że my wszyscy byśmy po prostu... zniknęli. Tak o.

Z okazji końca świata chciałabym Wam oświadczyć, że to forum dało mi więcej niż tylko uzupełnienie braków dzieciństwa i będę za Wami tęsknić, mimo wielu nerwów i zgrzytów.

Pewnie bym histeryzowała jak głupia :D
Ciężko mi wyobrazić swoją reakcję, ale jak już miałabym się kontrolować to pewnie poszłabym na dach dziesięciopiętrowca i z Tomorrow never end na uszach, wspomnieniem w głowie i fajką w gębie patrzyłabym na wszystko :P

A ja bym poszła spać.

A ja postarałabym się zrobić jakąś rzecz, której nie odważyłam się zrobić wcześniej :P Wiem, oklepany pomysł, ale jak dla mnie sensowny ;)

Margaret :D może trochę konkretniej :D ?

Jestem najlepsza i zrobiłabym to, co zrobiłabym przy końcu świata - poszłam spać.

Grzesznik napisał:

Margaret :D może trochę konkretniej :D ?

A konkretniej, to jak będzie koniec świata, to powiem ^^

Koniec świata będzie jak mi się okres na sylwester zacznie.

A ja doszedłem do wniosku że koniec świata będzie wtedy gdy "minę" ostatnie drzwi za którymi znajdę przyjazną mi osobę. :)