Powoli miałam tego dość! Pani z matematyki dawała nam 3 albo 4 kartki do domu w ćwiczeniach, do tego zadania z 3 w podręczniku do zeszytu, A NA 2 DZIEŃ MIAŁ BYĆ SPRADZAN! Ona zabardzo nie rozumiała że: mamy jeszcze j. polski na który musimy sie nauczyć wiersza, religie na którą trzeba było zdac modlitwe i zajęcia pozalkcyjne!!
SZAŁ!!
A jak tam u was?

Ja też tak mam: kiedy pani z matmy zadała nam 7 kartek z ćwiczenia do uzupełnienia, z polaka trzeba było nauczyć się dwóch wierszyków, z przyrody na następny dzień sprawdzian, a z historii opisać zamki. To już przesada, normalnie nie mam w roku szkolnym ani chwili na szaleństwo, komputer, jazdę na rowerze itp.

U mnie jest dosłownie identycznie! :/

Nam też dużo zadają.:D Ale ja się tym nie przejmuję napiszę wypracowanie,obliczę działania,a te prostrze odrabiam przed lekcją(nie odpisuję,bo to nie fair):) nie wiem jak to robię,ale to co napiszę w szkole w 10 min w domu zajmuje mi to 3 razy więcej :P

guns napisał:

nie wiem jak to robię,ale to co napiszę w szkole w 10 min w domu zajmuje mi to 3 razy więcej :P

Mam to samo XD. Podczas dziesięciominutowej przerwy umiem zrobić jedenaście zadań z fizyki XD.
Ogólnie rzadko kiedy odrabiam zadania domowe, głównie tylko te większe, które na pewno zostaną sprawdzone.
Nasza nauczycielka matematyki zadawała nam to, czego nie zrobiliśmy na lekcji (zawsze było tego sporo), ale rzadko sprawdzała. Poza tym siedzę w ławce najdalej położonej od jej biurka, więc jak zaczyna sprawdzać, mam jakieś półtorej minuty, żeby odpisać XD.

Ja tez tam mam ;D moja kolezanka zawsze robi byle jak. Nie patrzy na pytanie. Pisze byle co. Np. z matematyki wpisuje byle jakie liczby zeby miec spokoj ;D
Ale ja tak nierobie.

Szału nie ma :P Trochę zadają, a jak już to z matmy odpadam

Mnie i tak w mojej szkole najbardziej wkurza to, że jak coś zadają to wszyscy nauczyciele w jeden tydzień napychają.
Potem jest w każdym przedmiocie ok 2-3 tygodni luzu, i potem znowu tydzień śmierci.
I tak w kółko.

I weź tu kurka na wszystko się naucz =w="

Spoko :D