Jakbym nie rysowała to by tak nie narzekała, ponieważ nie widziałabym tego dramatu co właśnie leży przede mną.

Tak, tak, Wy talenciaki to sobie narzekać możecie. A co maja powiedzieć przeciętniaki mojego pokroju. Też się źle czuję z tą świadomością, beznadziejności

Klooher napisał:

Wish69, Sky - zajebiście rysują :D Polecam wszystkim i też chciałbym kiedyś tak rysować

Łoj łoj, to niedaleko chcesz zajść w tym rysowaniu A tak serio, jeśli już dzielimy się swoimi rysowniczymi przeżyciami - ja przerwę sobie zrobiłem w oczekiwaniu na tablet.  Zarabiałem na niego i nie rysowałem, bo chciałem zacząć rysowanie "na poważnie" jak już tablet będzie. W ten sposób zaliczyłem spory regres i brak rozwoju (na szczęście znaleźli się ludzie, którzy kopnęli mnie mocno w dupę).

Kiedy patrzę na pracę swoich ulubieńców łapię mini doła, że tak nie umiem. Ale potem myślę - skoro dało się to narysować, to i ja dam radę. Tylko potrzeba jeszcze poćwiczyć kilka aspektów. Wtedy dostaję automatycznego kopa i chwytam za tablet, sprawdzam nowe rozwiązania i techniki, bawię się i staram być jak najbliżej celu.

W sumie mam o tyle łatwiej, że nigdy nie aspirowałem swoimi rysunkami do miana sztuki. Mają być, jak to ujął Klooher - zajebiste. Nie muszą wzruszać, zgłębiać moich emocji, mają być fajne. Jak kino klasy B. Znalazłem swoją "komiksową" niszę, w której czuję się dobrze, rysując potworki, cycate baby i roboty. I to mi wystarcza. Oczywiście muszę mieć przy tym poczucie, że mogę wyjść ponad to, dlatego za jakiś czas strzelę jakieś mega super-duper dzieło, którego świat nie widział. Ale potem, kiedy już sobie udowodnię, co udowodnić miałem, wrócę do swoich pociesznych bazgrołków.

Przeglądam czasem swoje stare malunki. Dochodzę do wniosku, że skoro tematyka moich prac nie zmienia się od lat, to znaczy, że tak mi właśnie w duszy gra. Nie aspirując do rzeczy wielkich, staram się robić rzeczy fajne. Żeby odbiorca nie myślał - "wow, głębokie, doskonałe, inspirujące, poetyckie" a raczej pokiwał głową i powiedział - heh, zajebiste man. I git :D

Ej, trzeba też wziąć pod uwagę, że takie osoby mogą chodzić na jakieś kursy, lekcje rysunku (tak, żeby się pocieszyć : d).

Ja będę od przyszłego roku szkolnego uczęszczać na takowe, ponieważ w tamtym się nie udało z powodu szkoły (kocham matematykę).

Heh, odkryłem go nieco wcześniej Fakt koleś fajnie sobie radzi z kreską i kolorem. Ale nie na tyle, żebym miał ochotę dla takiej techniki porzucić digital

Też nie mam zamiaru kompletnie rzucać digitalu, ale tablet coś szwankuje, a nie stać mnie na kupno nowego czy naprawę. Czas zainwestować w jakieś farby i być może, skoro tak niektórzy chwalą, jakąś sztalugę

Zdzisław Beksiński, pewnie wielu z Was go zna.

serafka beksinski juz byl ;d