Ogłoszenie

W dziale Strona i Forum pojawił się zaktualizowany regulamin, zapraszam do zapoznania się z nim

#1 2010-09-30 20:16:18

 choui

BAZINGA

13497386
Zarejestrowany: 2010-02-19
Posty: 964

Sci-fi

witam...mam zamiar stworzyć powieść science fiction w tym wątku...ale nie bede sie produkował jeżeli nikt z was tego nie przeczyta dlatego pytam czy was interesuje taki temat...bo jeżeli tak to się zabieram za powieść osadzoną na wrogich planetach pełną wybuchów, obcych krwi i naszpikowaną nazwami własnymi.

Offline

 

#2 2010-09-30 20:18:44

 Serafina

..ze spalonego teatru

Zarejestrowany: 2010-05-09
Posty: 2262

Re: Sci-fi

*fejsbukowe "Lubię to!"*


I was a bit mental.


tumblr.

Offline

 

#3 2010-09-30 20:23:27

white349

Superman!

Zarejestrowany: 2010-02-16
Posty: 695

Re: Sci-fi

Ja raczej przeczytam.

Offline

 

#4 2010-10-01 15:46:50

 Blanka

Wojowniczy Żółw Ninja

Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2010-01-06
Posty: 1827
WWW

Re: Sci-fi

Ostatnio na jedynce lecą Gwiezdne Wojny, więc mam fazę na sci-fi _^_

Offline

 

#5 2010-10-10 15:03:20

 choui

BAZINGA

13497386
Zarejestrowany: 2010-02-19
Posty: 964

Re: Sci-fi

Obieżywszechświat



                                                                                               

Rozdział I


                                                                                               
                                                                                                 

Lądowanie


1


Piasek, to najczęstsza rzecz jaką można tutaj spotkać. W zasadzie jedyna nie licząc kamienistych zboczy rzadko rozsianych gór, które delikatnie falowały pod wpływem wysokiej temperatury na horyzoncie tej nieprzyjaznej planety. Abaru, tak ją tutaj nazywano gdy jeszcze można było tutaj częściej spotkać człowieka lub inną istotę rozumną. Ledwo słyszalne ciche pojękiwanie wiaterku a tak to cisza i spokój, bo co takiego ma ją zakłócić na tej zapomnianej planecie. Istniała tylko jedna osada a raczej miasto odgrodzone od pustyni wysokim, kamienistym murem, który miał za zadanie chronić je przed burzami piaskowymi. Tylko przed burzami piaskowymi, które i tak zdarzały się tutaj bardzo rzadko. Jednak na krótką chwile coś zakłóciło cichy jęk pustyni wznosząc przy tym wielkie kłęby piasku. Nie dość że temperatura sięgała tutaj niemal 50 stopni w skali ziemskiego naukowca Celsjusza to i tak powstałe zamieszanie podniosło ją o kilkadziesiąt stopni. Było to spowodowane działaniem silników stopujących lądującego tutaj właśnie transportera wojskowego klasy Puszczyk. Powoli statek osadził płozy na grząskim piasku, tak delikatnie jak stawia się szklany wazonik na stole. Silniki ucichły a powietrze wypełniał cichy brzęk systemu chłodzenia, wypuszczając z siebie małe obłoczki pary.  Statek nie należał do największych. Miał zaledwie 20 metrów długości. Wyposażony w silniki z napędem jonowym o małej mocy, gdyż tego typu statki mają zastosowanie inwazyjne, czyli transport małych oddziałów wojskowych na powierzchnie planety i z powrotem. Zatem obecność tego typu statku zdradzała również obecność większego okrętu znajdującego się w pobliżu planety. Puszczyk postał chwile na jałowej ziemi nie z wykazując zbytniej aktywności. Pociski Termiczne, Wiążące i te najbardziej niebezpieczne czyli Jeżyki spokojnie spoczywały w swoich korpusach. Działko laserowe, jakby znudzone widokiem pustyni bez ruchu spoglądało w ziarna piasku połyskującego od prażącego słońca. Boczne lotki pozostawały w gotowości przez pewien czas jakby szykowały do rychłego startu, lecz po krótkiej chwili schowały się powolnie jak ślimak do swej muszli. Nagle z cichym zgrzytem a następnie z dźwiękiem przypominającym dzwoniący łańcuch, rozsunęła się boczna śluza. Po zakończeniu tego drażliwego dla ucha procesu ukazała się w progu postać. Na pierwszy rzut oka nie sposób ocenić czy ludzka z powodu pancerza okrywającego całe ciało, typowego dla żołnierza Grup Szybkiego Reagowania, lecz tym razem nie śpieszyło mu się. Miał pancerz Reallindra. Zwał się tak bo nosił nazwę Machońskiego inżyniera wcielonego do wojsk koalicji w czasie wojen machońskich. Był to cud techniki w tamtych latach i dalej nieźle się sprawdzał. Po części składał się z włókien węglowych i nieprzepuszczających promieniowania włókien framinowych. Cały był dodatkowo pokryty płytkami ze stopu, którego głównym składnikiem był  rewolucyjny nowy pierwiastek – Xenoburyt. Znalazł zastosowanie niemal wszędzie. Od zabawek do opancerzenia wielkich okrętów bojowych, ze względu na jego małą  gęstość a mimo to niebywałą twardość. Dzięki temu pancerz żołnierza był lekki i chronił przed pociskami i promieniowaniem. Cały miał barwę ciemnogranatową z czarnymi wstawkami z włókien węglowych. Twarz była zakryta oszklonym hełmem na tyle by widoczność była dobra. Powoli żołnierz wyszedł na spotkanie z siekącymi promieniami słońca. Momentalnie szklana cześć hełmu nabrała ciemnej, przeciwsłonecznej barwy a reszta zbroi przybrała dużo jaśniejszy kolor, niemal biały. Wątpliwości co do rasy właśnie zostały rozwiane. Z ruchów ciała i proporcji można było jasno określić że to człowiek. Powolnym ruchem rozejrzał się po rozległym terenie jakby chciał zapamiętać położenie każdej wydmy i rysu horyzontu. Zatrzymał się na jednym, odległym o  równe 2.34 kilometra punkcie. Tak podawał odczyt na przyrządzie połączonym z jego nadgarstkiem. Obserwowanym punktem było wspomniane wcześniej miasto i fakt ten po części wyjaśnia cel przybyłego właśnie statku.
- nie mogliśmy  wylądować bliżej? Tylko teraz musimy ryć w tym piachu przez ponad 2 kilosy-
odezwał się głos zza pleców zamyślonego obserwatora. Z progu śluzy wyskoczył żołnierz a za nim kolejny i jeszcze kilku. W sumie ośmiu. Typowy odział GSR.
- Mamy nie robić zamieszania, a pieszo nie pójdziemy, tylko weźmiemy ścigacze z ładowni- odparł pierwszy, widocznie dowódca oddziału.
- uujeahhh… ja prowadzę szefie.
-Mamy dwa. Więc prowadze Ja i Hex
-Dlaczego Hex? On zawsze prowadzi najlepsze maszynki.
-No i właśnie dlatego. Uspokój się Broom… jak wrócimy dam ci poprowadzić wózek sprzątający – zażartował biorąc pod uwagę jego ksywke- jako jedyny z naszej ósemki nie potrafisz pilotować puszczyka i myślisz że dam ci ścigacza?  i to w trakcie misji? 
- dobra, dobra, spoko szefie. Pójdę do ładowni sprawdzić sprzęt – odburknął, trochę podłamany.
- dotkniesz kluczyka a zostaniesz na puszczyku! pamiętaj! – Bubu i Dodo idźcie z Hexem i weźcie jednego ścigacza, tylko uważajcie na Brooma, młody jeszcze jest. Ja razem z Jinem, Spikiem i Luną weźmiemy następnego. No to to dzieła panowie, i ty Luna też – zwrócił się do jedynej kobiety w tym zgromadzeniu.

Ostatnio edytowany przez choui (2010-10-10 16:08:42)

Offline

 

#6 2010-10-11 19:39:38

 Serafina

..ze spalonego teatru

Zarejestrowany: 2010-05-09
Posty: 2262

Re: Sci-fi

Całkiem fajne, ale myślałam wpierw, iż utonę w tych strasznie długich zdaniach obdarzonych tak obficie tymi oryginalnymi pojęciami. I jeszcze rozbroiły mnie imiona bohaterów - głównie: Broom i Bubu.
Zdania konstruuł krótsze, będzie się lepiej czytało ; )


I was a bit mental.


tumblr.

Offline

 

#7 2010-10-13 03:22:32

 choui

BAZINGA

13497386
Zarejestrowany: 2010-02-19
Posty: 964

Re: Sci-fi

2


W ciągu 15 minut siedzieli już na ścigaczach i sunęli 30 centymetrów nad rozgrzanym piaskiem z prędkością 150 km na godzinę.  Ścigacze były czteroosobowe a pasażerowie siedzieli w rządku jeden za drugim.
Dowódca oddziału miał ksywkę Bolt ale rzadko było ją słychać wśród współtowarzyszy bo tylko Hex mógł się tak do niego zwracać. Nikt nie wiedział jak naprawdę się nazywa i ta sama reguła dotyczyła każdego, kto należał do tego oddziału. Bolt sam stworzył tę grupę wybierając każdego bardzo skrupulatnie według tak zwanej „Teorii selekcji” wydanej przez, nieżyjącego już komandora La Farga. Według tych wskazówek oddział powinien składać się z maksymalnie 8 osób gdzie każdy odmienne zdolności ale te samą bardzo dobrą umiejętność w obsłudze różnego rodzaju broni i pilotażu. Opierając się na tym Bolt to szef, który ogarnia cały ten bajzel  . Hex jest najlepszym pilotem i ekspertem od mechaniki. Bubu i Dodo są jak bracia. We dwóch potrafią rozgromić 50 zbrojnych nieprzyjaciół za pomocą swoich niemałych pukawek. Broom nie opanował jeszcze pilotażu ale niczego się nie boji, wejdzie w każda dziurę i wskoczy w kwas na rozkaz. Spike nie jest do końca człowiekiem. Choć podobnym w budowie to ma korzenie Firiburów, rasy słynącej z rozszerzonych zmysłów, szczególnie węchu i słuchu. Doskonały zwiadowca i w roli szpiega. Jin to snajper a Luna ma zawsze ukryte jakieś ostrze. Na otwartej przestrzeni noże się nie przydają ale w ciasnych zakamarkach podcina gardła, ścięgna. Nim się ktoś obejrzy już ma wbity nóż w plecy.
Zsiadłszy ze ścigaczy napotkali wysoki mur. Brama była tylko jedna a że nikt – przynajmniej początkowo – nie  miał się dowiedzieć o ich obecności przystąpili to wspinania się po chropowatej ścianie.  Szybko i po cichu jakby robili to od dziecka weszli na samą górę i przykucnęli w zadaszonej wieżyczce.
- Dobra panowie… i Ty Luna, jesteśmy tutaj tylko po to aby zatrzymać tych napaleńców – poinformował  Bolt  wszystkich słuchających w skupieniu – zamykamy ten cyrk i opcjonalnie, jeżeli się uda, zabieramy ze sobą ich naukowca żeby już nam wyjaśnił po powrocie, co robią z tym co tutaj kopią
- A co tutaj kopią? – zapytał  Broom z malującą się na twarzy ciekawością.
- Znowu nie czytałeś raportu? – odpowiedziała  Luna z miną jakby chciała mu za chwile przywalić – mooncyt, taki pierwiastek, nie słyszałeś o jego wpływie ? co zrobił z Ziemią?
- A no, słyszałem… tę planetę tak samo załatwił jak widzę – wypowiadając to twarz Brooma spochmurniała.
- Tak… Uran to pestka przy tym a oni to kopią jak jakiś węgiel – wtrącił się Jin
- Dlatego wysadzając ją będziemy musieli szczególnie uważać – Bolt wskazał palcem na stalowe rusztowanie wokół szybu do kopalni, przy której kręciło się kilku górników – podłożymy tam ładunki i na tej wieży obok. Powinno wystarczyć na zawalenie wejścia. Najpierw jednak musimy wejść do środka znaleźć naukowca i się upewnić czy na pewno wydobywają tutaj mooncyt.
- nie wierzysz w raport szefie – zapytał Jin
- nigdy nie wiadomo… my nie popełniamy błedów a tym na górze nie zależy tak jak nam więc oni mogą popełniać. Profilaktycznie wolą likwidować każdą kopalnie nawet jeżeli istnieje tylko 5 procent szans że wydobywają tam mooncyt. Wszechświat jest duży i istot też nie mało więc nie liczą się z tym  że zabiją o kilku górników więcej.
Spokojnie siedzieli w ukryciu jakby niczego się Nie bali. Nie mieli czego w sumie. Miasto było opustoszałe. Wokoło stały zrujnowane, stare, opuszczone domy. Wszystko mieniło się od żółtego piasku który mimo wysokich murów i tak zawsze jakoś się wszędzie dostawał. Wokół wejścia do kopalni stało tylko kilku uzbrojonych, wydawałoby się górników, lecz zamiast kilofów na plecach mieli wielkie karabiny Gauss1500. Świadczyło to tylko o tym że nie kopią tutaj węgla tylko coś bardziej wartościowego. Nic innego nie wymagałoby takiej ochrony.
- Spike,  zakradnij się bliżej i oceń sytuację. My zajmiemy pozycje – rozkazał Bolt.
-robi się, odpowiedział posłusznie Spike i od razu zniknął za gzymsem zeskakując na dach poniższych zabudowań i zniknął gdzieś w zaułku.
- Jin , zostań tutaj a reszta za mną – rozdzielił funkcje Bolt, odbezpieczył szybkim ruchem swój karabin i ruszył, a reszta grupy za nim.
Spike był już przy samym wejściu do kopalni. Kucał zaledwie 10 metrów od palącego papierosa górnika.
- Papierosy – pomyślał, wszystko na tym świecie poszło na przód a papierosy ciągle zostały papierosami.
- Spike, słyszysz co mówią? – Odezwał się przez komunikator Bolt.
- Jasno i wyraźnie. Nic na temat kopalni ale to nie są górnicy tylko najemnicy. Sprawiają tylko wrażenie górników z daleka przez ich stroje. Jeden z górników idzie w waszą stronę. Z tego co słyszałem to chyba się odlać.
- Przyjąłem, Luna teraz twoja kolej bierz się za niego, tylko po cichu ale nie zabij – rozkazał zadowolony Bolt bo na razie wszystko szło bardzo dobrze i wierzył w umiejętności swoich kompanów.
Najemnik stanął w rozkroku pod ścianą z dala od reszty swojej grupy. Początkowo wydał dźwięk sprawiający wrażenie ulgi a potem jakby wsłuchując się w odgłos chlapiącej cieczy wpatrywał się w powiększającą się plamę. Luna wolała zaczekać aż skończy i gdy ten był zajęty zapinaniem paska już miał przecięte ścięgna u nóg i nóż wbity pod łopatkę. Jęknął z bólu a jego oczy nabrały przerażenia na widok krzywo uśmiechającej się Luny. Nim zdążył wypowiedzieć słowo już ogłuszony siedział pod ścianą a pierwszą rzeczą jaką zobaczył była twarz Bolta. Rozejrzał się nerwowo jakby szukał swoich kolegów ale miejsce w jakim  oprzytomniał nie było tym w którym było mu sikać.
- Znasz wspólny? – zapytał Bolt tuz nad jego uchem przykładając ostrze do gardła i powtórzył z nieco podniesionym głosem – pytałem czy znasz wspólny?
- Tak , znam – odpowiedział drżącym głosem, nie wykazując przy tym profesjonalizmu jako najemnik. Kiedyś najemnicy byli bardzo cenieni ale od czasów Wojen Machońskich coraz częściej przyjmowano każdego jak leci. Młodych poszukiwaczy przygód, którzy nie załapali się do wojska albo żadnych wielkich łupów chciwców. Często ci ginęli jako pierwsi.
- No to mów co tutaj wydobywacie? – usłyszał najemnik od surowej twarzy bezustannie się w niego wpatrującej.
Przestraszony rozejrzał się po reszcie uzbrojonych żołnierzy, których postawy też wskazywały na oczekujące odpowiedzi.
- Mooncyt, tego szukacie prawda?, niepotrzebnie… ten tutaj nie jest niebezpieczny – rozgadał się w końcu schwytany najemnik – Wenkel mówi, że ten pierwiastek nam pomoże odbudować planetę, opracował jakiś przepis. To zadziała, mówię wam… nie niszczcie kopalni – i to były jego ostanie słowa a wypowiadając uczuł ukłucie na szyi i promieniujące z niego ciepło. Zasnął…  i to na zawsze.
- Mamy to czego szukamy. Ruszajmy – z postępującym zadowoleniem Bolt podniósł broń z ziemi i zbliżył lewą rękę do twarzy – Jin! Ściągnij ich.
- Przyjąłem – odpowiedział i nacisnął na spust. Pociski o średnicy 26 milimetrów wystrzeliły z lufy karabinu snajperskiego w przerwach dwusekundowych. Dokładnie dwusekundowych. Tyle potrzebował na ponowne wycelowanie i wystrzelenie. Ubyło 5 pocisków. Każdy celny w oko a jeden w szyje. Ten trafiony w szyje jeszcze chwile się dławił własną krwią i trząsł się jak przy ataku padaczki. Spike podszedł do niego i dokończył bliskim strzałem z bliska w serce.
Wśród reszty zabitych ciężko było określić ich poprzednie rysy twarzy. Dziury były tak wielkie że można by przełożyć przez nie dłoń. Krew została szybko pochłonięta przez jałową ziemie filtrując na powierzchni resztki mózgów, twarzy i kawałków czaszki.

Ostatnio edytowany przez choui (2010-10-13 03:24:06)

Offline

 

#8 2010-10-13 14:49:57

white349

Superman!

Zarejestrowany: 2010-02-16
Posty: 695

Re: Sci-fi

Przeczytałam, ale nie wiem, mamy tu Ci dawać jakieś rady, wskazówki co robić by się lepiej czytało ?

Offline

 

#9 2010-10-13 17:26:16

 choui

BAZINGA

13497386
Zarejestrowany: 2010-02-19
Posty: 964

Re: Sci-fi

wasza wola.rady sie przydadzą. ja napisałem tylko że wrzucam tutaj swoje opowiadanie. i jest to moje takie pierwsze na rozgrzewkę i ogarniające co jest pięć...jeżeli skończę to zabiorę sie za kolejne.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
rysujemy.pun.pl