Dla każdego kto lubi rysować.
Jeżeli komuś nie przeszkadza 'naturalny' niepodprawiony smak produktów - to jest świetne. Mi nie przeszkadza, mogę jeść całkowicie nieprzyprawiane rzeczy, dla większości bez smaku.
Co do alkoholu, to już chyba lepiej czysta, mniej wypijesz, mniej kalorii, a szybciej się narąbiesz. Chociaż też kaloryczna.
http://diety.wieszjak.pl/tabele/252692, … ohol-.html
Offline
Z przypraw uznaję tylko pieprz. Nie lubie przypraw.
Heh, nie chodzi mi o narąbanie, tylko o lekkie zmulenie i przekłamanie rzeczywistości. Tak, żeby można było ten świat jakąś przyjąć. Żeby za dużo nie myśleć.. House miał swój vicodin..
Offline
to pal zioło, bez kalorii, może tylko na płuca i mózg ci siądzie ;p
Offline
Jakkolwiek to zabrzmi - nie palę. ani papierosów, ani nic. Od dzieciaka wychowywałem się w dymie, cały czas ktoś palił w domu, u rodziny. Do tej pory mnie odrzuca. I bez przerwy to zapalenie oskrzeli... brrr... nie nie , wolę coś w siebie wlewać
Offline
..ze spalonego teatru
Hm... Jeśli już bardzo bardzo bardzo nie mógł wytrzymać, to możesz napić się Coca Coli Zero. Co prawda chemii w niej co nie miara, ale jedna szklanka ma tylko jedną kalorię : P
Offline
A tic-tac tylko dwie
Offline
Wpis drugi
Było ciężko, wróg wychodził z każdej strony. Do tej pory byliśmy bezsilni, ale tym razem postanowiliśmy walczyć za wszelką cenę. Walka za pomocą błonnika przynosi skutek, mimo wszystko nieprzyjaciel rozstawił wiele pułapek. Ciasteczka, które tak niewinnie leżały na ozdobnym talerzyku. Wielu z nas dało się złamać. Pieprzone ciasteczka… Ten słodki smak… Ta przyjemna kruchość… Ja opanowałem się w porę, ale wiele z nas poległo w tej próbie. Sił jest coraz mniej…
Z pomocą przychodzą gry ruchowe na PS MOVE. Zaprzątają umysł, zmuszają do ruchu, dzięki czemu odwracamy uwagę żołnierzy od naszego ciężkiego położenia. Zmęczenie dopada nas każdego dnia, ale to jest dobre zmęczenia, pomaga. W takich chwilach czasem wydaje mi się, że faktycznie możemy zwyciężyć tą wojnę. Albo chociaż kilka bitew…
Zdrada przyszła z najmniej oczekiwanej strony. Nikt z nas nie mógł się tego spodziewać. Pomoc na działce wydawała się dobrym pomysłem, trochę ruchu, świeże powietrze. Podstęp. Na działce czekały na nas schłodzone butelki piwa. Oczywiście podano je dopiero po skończonej i wyczerpującej pracy. Spracowana, drżąca dłoń już dotykała butelki, pokrytej szronem, szykując otwieracz. Jeden z żołnierzy uderzył mnie w twarz, zamierzałem podać go pod sąd wojenny, ale faktycznie.. miał rację.. Odstawiłem butelkę piwnych kalorii i wypijając pół butelki niegazowanej wody spojrzałem nieprzyjacielowi w twarz. Teraz miał świadomość, że nie złamie mnie tak szybko.
Stan obecny 86 kg.
Offline
pełna mleka
podziwiam Twoją silną wolę... ja bym się skusiła na to pyszne ciasteczko :D
Offline
ciasteczka owsiane z Kerfura są dobre, tanie i mają wiele rodzai. Mój faworyt to czekoladowe :P I błonnik mają.
Ja też dziś zgrzeszyłam, zjadłam bułkę z jogurtowym nadzieniem i trochę szejka ciasteczkowego :P Aż mam teraz wyrzuty sumienia potworne.
Offline
Wpis trzeci
Święta… Jedzenie, picie siedzenie przy stole… Jakże zgubny okres… Ileż diet poległo właśnie przy suto zastawionym, świątecznym stole. To była ciężka batalia, być może najcięższa w całej naszej historii. Oczywiście nie zamierzaliśmy się poddać bez walki i odnieśliśmy parę sukcesów na kalorycznym froncie, ale wróg atakował z każdej strony. Kiedy odpieraliśmy pierwszą fale kurczaków, pojawiły się ciasta. Własna siostra położyła na talerzyku soczyste kawałki smakowitych ciast, pokrytych kremem, lukrem, czekoladą – bogowie, czego tam nie było. Wychyliłem jeden kieliszek, czując że moja wola słabnie z każdą minutą…
Postanowiłem skorzystać z własnych wad, jakie nieraz piszę przecież w swoich artykułach. Ha! Jakże łatwo pisze się podobne rady. Tylko pisze… Odnalazłem dosyć pokaźne lustro w łazience. Spojrzałem na swoje otyłe odbicie, zdejmując na chwilę bluzkę, wpatrując się zamglonym wzrokiem we wszystkie tłuszczowe fałdki, zacisnąłem usta. Wróciłem. Napiłem się znów. Do końca wieczoru nie tknąłem niczego poza warzywnymi sałatkami, których na szczęście nie brakowało. Ciasta, kurczaki, kotlety, tłuste plastry mięs – wszystko atakowało kuszącym aromatem. A znam swoje możliwości. Bez problemu pochłonąłbym więcej niż wszyscy domownicy razem, włączając ojca i wuja. Kolejny kieliszek. Wytrzymamy… Mam nadzieję…
Tych kilka dni było kulinarnym koszmarem. Niektórzy z nas polegli, dając się zwieść nadmiernej ilości jedzenia i słodyczy, inny walczyli dzielnie do samego końca. Spojrzałem na wagę. Nie jest źle.
Stan obecny: 84kg.
Offline
Rysownik
Gogogo. Do ilu chcesz zejsc? ^^
Offline
Ja wiem.. do .. 70/75 :D
Offline
woow, Wish, mam do Ciebie jakiś taki respekt, cholercia, chudnicie to okropna sprawa >< Sama prubóję od początku tego roku...jak na razie, cóż..stan ani się nie poprawił, ani nie pogorszył ^^" A uwielbiam jeść, np.słodycze zjadam praktycznie codziennie.wiem,że nie mogę,ale nie potrafię odmówić, a jak mam zły humor, to już w ogóle...Aktualnie wegetuję, nie mam motywacji nawet na to.
Dzinka, ale herbatę niesłodzoną (chodzi mi głównie o zieloną, liściastą) to chyba można pić, prawda? boja bez zielonej nie przeżyję dnia!...
Offline
Słodycze... oj.. ciężka rzecz. A jaka zgubna!! Pisałem o tym w krótkim artykuliku o tu o : http://www.apette.pl/Artykul/cukierkowy_zal_za_grzechy/
Z racji tego, że przyjechali goście, nie ma dnia bez rodzinnej imprezki, na których nie tylko alkochol lał się w słusznych ilościach, ale i dania były przerażająco smakowite. Boję się wejść na wagę. Szlag. Słaba silna wola. Ale wracam do formy :D Nowy miesiąc chcę przywitać z 80 na licziku
Sadako dzięki A zieloną herbatkę pij sobie do woli Heh, ja zwykłej herbaty już wieki nie piłem Meliską się raczę
Ostatnio edytowany przez Wish69 (2011-05-13 23:45:50)
Offline